ŚLADAMI BOHATERÓW "KAMIENI NA SZANIEC"

Małgorzata Banyś
Agnieszka Kalisz

Miejsca, które bolą-
- jakże wiarygodne i dotkliwe świadectwo...


Śladami bohaterów „Kamieni na szaniec” - to najlepszy sprawdzian
wiedzy i naszych patriotycznych kompetencji


      Byliśmy, zobaczyliśmy, przeżyliśmy... - klasy siódme ze Szkoły Podstawowej nr 1 im. Piotra Wysockiego w Warce!!!
      Ale na pewno nie- „ jakoś” przeżyliśmy, lecz prawdziwie i bardzo mocno… I tak naprawdę o te przeżycia właśnie chodziło, tak samo, jak z omawianiem lektury. Żadne opracowanie, żadne streszczenie i żadne opowiadanie choćby najbardziej erudycyjnej osoby nie odda tego, co można poczuć, będąc i widząc to naprawdę.
      „Kamienie na szaniec”- lektura jakich wiele? Mam nadzieję, że po wycieczce śladami jej bohaterów już ani jeden uczeń tak nie myśli. Owszem, trzeba troszeczkę się napracować, bo nie siedzieliśmy te sześć prawie godzin– w parku, kafejce czy przed ekranem kinowym z paczką chipsów lub popcornu w ręce czy słuchawkami w uszach. Chodziliśmy, jeździliśmy, obserwowaliśmy, słuchaliśmy, często w absolutnej ciszy przypominaliśmy sobie i wracaliśmy sercem do tych najtrudniejszych chwil walki, służby i cierpienia, a także śmierci - Alka, Rudego, Zośki i wielu innych Bohaterów pisanych bez wahania wielką literą. Były to czasami drastyczne uczucia, wstrząsające, bolesne. Ale przecież Ich kiedyś bolało o wiele bardziej. My zmagaliśmy się z tym przez kilka godzin, Oni - przez kilka prawdziwie piekielnych lat, zakończonych śmiercią...
      Trudno opowiedzieć słowami to, czego byliśmy świadkami, z czym musieliśmy się tego znamienitego 26 kwietnia, pięknego, niepozornego, wiosennego dnia- zmierzyć. Wciąż jednak wracamy myślami do zdarzeń z książki Kamińskiego, całkowicie przecież realnych- to właśnie latem zastała Ich wojna, po najpiękniej przeżytych w gronie przyjaciół wakacjach, po świeżych jeszcze, cudownych, młodzieńczych, ale jak jednak dojrzałych mentalnie planach na przyszłość...; a przyszłość nie swoją własną, aby mieć szczęście tylko dla siebie. Przede wszystkim- tę przyszłość Ojczystą.
      Kto nie był, musi tego doznać, choćby po to, aby przekonać się, że dzieło Aleksandra Kamińskiego jest jednym z tych uniwersalnych, niosących zawsze aktualny przekaz arcydzieł literatury. Są miejsca naoczne, które potwierdzają nam tę wymowę, a nawet ją zwielokrotniają. Można je zobaczyć- uhonorowane, zatrzymane jakby w czasie, otoczone szczególną narodową pamięcią i opieką, miejsca, gdzie od razu wiemy, jak się zachować i nikt już nie musi nas tam zmuszać do „wkuwania” historii. Miejsca, które są naprawdę blisko.
      „Kamienie na szaniec” to nie poezja, lecz język prozy, acz niezwykle dotkliwy i czuły. Stronice książki wydają się jakby zbroczone krwią, przeziera z nich rozpacz i wołanie o …- rozum, opamiętanie, rozwagę, a może odwagę taką, jak Oni, a może o pomstę do Nieba, a może wołanie o Boga...?
      Liceum Stefana Batorego , bo od niego zaczęliśmy wędrówkę, zaskoczyło nas przyjazną atmosferą i pięknymi, zabytkowymi wnętrzami. Po szkole oprowadzali jej uczniowie, wdrażając nas w niezwykłą historię, będącą zarazem historią życia i walki wielu bohaterów narodowych. To tu Alek, Rudy i Zośka przeżywali swoje pierwsze uniesienia, związane ze zdobywaniem wiedzy, podnoszeniem swoich ambicji, pokazywaniem swych mocnych, ale również wielu słabych stron. To tu zmagali się ze swym młodzieńczym wstydem, kompleksami, niedoskonałościami. Tu w końcu odnaleźli pierwsze autorytety, które poprowadziły ich prosto w chwalebną przyszłość…Przyszłość- dość krętymi schodami- a jednak do Nieba.
      Zwiedziliśmy punkt przesłuchiwania więźniów przez Gestapo podczas II wojny światowej mieszczący się na Alei Szucha. W Muzeum Walki i Męczeństwa sami staliśmy się jakby więźniami. Przekaz Pani przewodnik był tak drobiazgowy, a zimne otoczenie okrutnych murów tak przejmujące, że słyszane z głośników jęki i krzyki bitych Polaków dopełniały tylko poczucia bezradności i straszliwej trwogi. Nieświadomie sami zamykaliśmy się w okowach wspomnień najstraszliwszych obrazów z lektury i narodowej historii... Także Pawiak, miejsce pobytu więźniów po kilka razy dziennie dowożonych z Szucha- i jego atmosfera- strachu, zagłady, krańcowości, jedynego pragnienia- szybkiej śmierci, wywarł na nas wstrząsające wrażenie. Dowiedzieliśmy się, jak wyglądał dzień na Pawiaku- higiena osobista, jeśli tak ją można nazwać, „wyżywienie” (by nie umrzeć zbyt prędko i żeby zbyt długo nie żyć), zajęcia, głównie związane z opatrywaniem ran i cuceniem ludzi niezdolnych już do mówienia na przesłuchaniach. Obejrzeliśmy autentyczny wygląd celi- ciasnych, twardych, zimnych, zarobaczonych, zobaczyliśmy zdjęcia ludzi, którzy tam kończyli życie, ujrzeliśmy na własne oczy przedmioty, które im towarzyszyły- części ubrań, karteczki, listy, wykonane ze „wszystkiego” różańce, krzyżyki, jakieś szczątkowe menażki… Były też napisy wyryte ich własną ręką na grubych murach- „ I to minie…”. Oby pamięć o tym nie minęła... Punkty walki i służby, między wieloma innymi koniecznie -Arsenał, gdzie odbijano Rudego (jak wiemy, niestety, o trzy dni za późno, aby mógł przeżyć), miejsca , gdzie nasi bohaterowie ryzykowali całym swoim młodym życiem, by tylko Polska nie zginęła.
      Na końcu Powązki. Tysiące grobów, cichych mogił kryjących w sobie pamięć o niepospolitym życiu, o istnieniach, które nie chciały pozostać imieniem tylko na tablicy pokoleń. I oczekiwana „Aleja brzozowych krzyży”. Bardzo wiele takich niepozornych krzyży, aby nie wzbudzały podejrzeń w oczach wroga. Bo i ciała ich należało chować w tajemnicy. Dzisiaj groby naszej „trójki” bliskich nam z lektury harcerzy wyróżniają szarfy, wstążki i inne harcerskie „insygnia” zawieszane chętnie na brzozowych „ skrzydłach” krzyży- przez hołdujących im młodych Polaków. I uroczysta świta harcerzy sprawująca wartę podczas rocznic ich śmierci oraz sławnej Akcji pod Arsenałem. I dłuższa chyba refleksja kilometrowych zastępów niezmordowanych „ wycieczkowiczów”, którzy każdego dnia, aż po kres Polski, chcą brać na swój karb najcięższe wspomnienia walki i służby, obecne również dzisiaj, w XXI wieku, w sercach Polaków- dzięki książce Aleksandra Kamińskiego.

Złożyliśmy hołd ich pamięci. To najlepszy sprawdzian naszej wiedzy i patriotycznych kompetencji.

     

Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec
A kiedy trzeba, na śmierć niech idą po kolei
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec...

(Juliusz Słowacki)

Na wycieczce 26 kwietnia były klasy: VIIb, VIIc i jedna osoba z klasy VIIa z opiekunami: Edytą Kleczaj, Małgorzatą Banyś i Agnieszką Kalisz.

foto

foto

foto

foto

Wybrane wydarzenia